Grey, Grey, Grey… Wszędzie Grey. Plakaty atakują w każdej
księgarni, Internet pełen jest przeróżnych komentarzy, tę powieść czytali chyba
wszyscy. W końcu i na mnie przyszła pora, bo na dłuższą metę nie oparłam się
pokusie.
Wydawca
reklamuje tę książkę, jako niezwykle kontrowersyjną. Otwieram na pierwszych
stronach i czytam. Już po dwóch kilkudziesięciu zdaniach mam ogromne
wątpliwości. Powieści napisane takim stylem czytałam jako nastolatka, i to
bardzo wczesna nastolatka.
Patrzę w lustro i krzywię się. Do
diaska z tymi włosami, zupełnie się nie chcą układać. I do diaska z Katherine
Kavanagh, która się rozchorowała i każe mi teraz przez to przechodzić. „Nie mogę
się kłaść z mokrymi włosami. Nie mogę się kłaść z mokrymi włosami”. Recytując
to niczym mantrę, jeszcze raz próbuję
podporządkować
je szczotce.
No cóż, zazwyczaj powieści napisane takowym stylem rzucałam
po góra 100 stronach. Tym razem brnę dalej, kuszona kontrowersyjnością i
seksem, który podobno wylewa się z kart „dzieła” pani James. Próbuję wyobrazić
sobie samą autorkę – ledwie po dwudziestce, może dziewica, a może niespełniona
w łóżku, zahukana dziewczyna. Z ciekawości wpisałam nazwisko do wyszukiwarki i
tu szok – 1963 rok urodzenia. Jej nastoletni synowie kulą się pewnie ze wstydu,
gdy idą szkolnymi korytarzami.
Wracając do powieści – wszystko zaczyna się jak tani romans.
Nieskalana dziewica, wstydliwa, nieporadna, poznaje milionera. Jest nim
zafascynowana i trudno jej się dziwić – Christian Grey jest bardzo przystojny,
elegancki i nieprzyzwoicie bogaty. Pewnie niewiele z nas mogłoby się oprzeć tej
mieszance. Anastacii też się to nie udaje. Niedługo okazuje się, że… sama też
stała się przedmiotem zainteresowania Grey’a. Jej „wewnętrzna bogini”
triumfuje. Czy są jednak powody do zadowolenia? Christian Grey nie jest
idealnym kandydatem na partnera. Nie pociąga go bliskość, wspólne wypady na
miasto, spontaniczne pocałunki w McDonald’sie i wieczorki przed telewizorem.
Pragnie uległości, bezwzględnego posłuszeństwa, zwłaszcza w łóżku. Proponuje
Anie pewną umowę…
Nie będę się rozpisywać na temat samej powieści, bo
musiałabym napisać recenzję zbioru opowiadań erotycznych. Dałam radę przeczytać
aż połowę tej powieści, co uważam za niebywałe osiągnięcie. Po pewnym czasie
erotyczne przygody Christiana i Any, zamiast fascynować, po prostu stają się
nudne. O ile na początku próbowałam zrozumieć Anę, zaczęła mnie irytować jej
głupota i naiwność. Do tego stopnia, że tylko zerknęłam na końcowe strony, aby
przekonać się, czy w końcu się opamięta…
Po lekturze tej jakże zajmującej powieści zrobiło mi się po
prostu smutno. Byłam przygnębiona poziomem współczesnej literatury „masowej”. O
ile fenomen „Zmierzchu” byłam w stanie zrozumieć (może dlatego, że nie czytałam
;)), to sukcesu tej powieści zdecydowanie nie pojmuję. Moje rozmyślania
sprowadzają się do smutnego wniosku: można napisać byle co, okrasić to ostrym
seksem i stać się największym pisarzem współczesnych czasów. Ot, co.
Dostałam audiobooka na urodziny. Szczerze pwiedziawszy, to czytałam tak różne, w większości zdecydowanie złe, ale dobre też się trafiły opinie, że z ciekawością zobaczę o co tyle szumu. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego ją przeczytałam - żeby zobaczyć, o co tyle szumu.
UsuńBędziesz miała wesoło z tym audiobookiem, ciekawe co za zmysłowy głos będzie opowiadał przygody Any i Christiana :)
Przeczytam na pewno, żeby mieć o niej zdanie ale nie teraz. Poczekam, aż będzie tańsza :)
OdpowiedzUsuńNa temat Grey'a napisano już chyba wszystko i najczęściej w bardzo negatywnym tonie, mimo to bardzo mnie ciekawi ta książka, ale ja jestem jak niewierny Tomasz, muszę macąć, żeby się przekonać :)
OdpowiedzUsuńTaki szum wokół tego Grey'a i mimo tych wszystkich negatywcnych opinii, jestem ciekawa tej książki. Nie mam zamiaru jej kupować i nawet specjalnie jej nie szukam, czekam aż wpadnie mi w ręce w bibliotece :)
OdpowiedzUsuń