piątek, 14 grudnia 2012

Grey - po raz kolejny...


Grey, Grey, Grey… Wszędzie Grey. Plakaty atakują w każdej księgarni, Internet pełen jest przeróżnych komentarzy, tę powieść czytali chyba wszyscy. W końcu i na mnie przyszła pora, bo na dłuższą metę nie oparłam się pokusie.

Wydawca reklamuje tę książkę, jako niezwykle kontrowersyjną. Otwieram na pierwszych stronach i czytam. Już po dwóch kilkudziesięciu zdaniach mam ogromne wątpliwości. Powieści napisane takim stylem czytałam jako nastolatka, i to bardzo wczesna nastolatka.

Patrzę w lustro i krzywię się. Do diaska z tymi włosami, zupełnie się nie chcą układać. I do diaska z Katherine Kavanagh, która się rozchorowała i każe mi teraz przez to przechodzić. „Nie mogę się kłaść z mokrymi włosami. Nie mogę się kłaść z mokrymi włosami”. Recytując to niczym mantrę, jeszcze raz próbuję
podporządkować je szczotce.

No cóż, zazwyczaj powieści napisane takowym stylem rzucałam po góra 100 stronach. Tym razem brnę dalej, kuszona kontrowersyjnością i seksem, który podobno wylewa się z kart „dzieła” pani James. Próbuję wyobrazić sobie samą autorkę – ledwie po dwudziestce, może dziewica, a może niespełniona w łóżku, zahukana dziewczyna. Z ciekawości wpisałam nazwisko do wyszukiwarki i tu szok – 1963 rok urodzenia. Jej nastoletni synowie kulą się pewnie ze wstydu, gdy idą szkolnymi korytarzami.

Wracając do powieści – wszystko zaczyna się jak tani romans. Nieskalana dziewica, wstydliwa, nieporadna, poznaje milionera. Jest nim zafascynowana i trudno jej się dziwić – Christian Grey jest bardzo przystojny, elegancki i nieprzyzwoicie bogaty. Pewnie niewiele z nas mogłoby się oprzeć tej mieszance. Anastacii też się to nie udaje. Niedługo okazuje się, że… sama też stała się przedmiotem zainteresowania Grey’a. Jej „wewnętrzna bogini” triumfuje. Czy są jednak powody do zadowolenia? Christian Grey nie jest idealnym kandydatem na partnera. Nie pociąga go bliskość, wspólne wypady na miasto, spontaniczne pocałunki w McDonald’sie i wieczorki przed telewizorem. Pragnie uległości, bezwzględnego posłuszeństwa, zwłaszcza w łóżku. Proponuje Anie pewną umowę…

Nie będę się rozpisywać na temat samej powieści, bo musiałabym napisać recenzję zbioru opowiadań erotycznych. Dałam radę przeczytać aż połowę tej powieści, co uważam za niebywałe osiągnięcie. Po pewnym czasie erotyczne przygody Christiana i Any, zamiast fascynować, po prostu stają się nudne. O ile na początku próbowałam zrozumieć Anę, zaczęła mnie irytować jej głupota i naiwność. Do tego stopnia, że tylko zerknęłam na końcowe strony, aby przekonać się, czy w końcu się opamięta…

Po lekturze tej jakże zajmującej powieści zrobiło mi się po prostu smutno. Byłam przygnębiona poziomem współczesnej literatury „masowej”. O ile fenomen „Zmierzchu” byłam w stanie zrozumieć (może dlatego, że nie czytałam ;)), to sukcesu tej powieści zdecydowanie nie pojmuję. Moje rozmyślania sprowadzają się do smutnego wniosku: można napisać byle co, okrasić to ostrym seksem i stać się największym pisarzem współczesnych czasów. Ot, co.

5 komentarzy:

  1. Dostałam audiobooka na urodziny. Szczerze pwiedziawszy, to czytałam tak różne, w większości zdecydowanie złe, ale dobre też się trafiły opinie, że z ciekawością zobaczę o co tyle szumu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego ją przeczytałam - żeby zobaczyć, o co tyle szumu.

      Będziesz miała wesoło z tym audiobookiem, ciekawe co za zmysłowy głos będzie opowiadał przygody Any i Christiana :)

      Usuń
  2. Przeczytam na pewno, żeby mieć o niej zdanie ale nie teraz. Poczekam, aż będzie tańsza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na temat Grey'a napisano już chyba wszystko i najczęściej w bardzo negatywnym tonie, mimo to bardzo mnie ciekawi ta książka, ale ja jestem jak niewierny Tomasz, muszę macąć, żeby się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki szum wokół tego Grey'a i mimo tych wszystkich negatywcnych opinii, jestem ciekawa tej książki. Nie mam zamiaru jej kupować i nawet specjalnie jej nie szukam, czekam aż wpadnie mi w ręce w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń