poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dracula




Wydawnictwo Alfa, 1993 rok
Tytuł oryginału: Dracula
Przekład: Marek Wydmuch, Łukasz Nicpan
ISBN: 83-7001-705-3
Liczba stron: 568
Ocena: 7/10


Wampir żywiący się ludzką krwią. Nieznający litości, budzący strach, doprowadzający do obłędu. Mieszkaniec ponurego zamku w jeszcze bardziej ponurej okolicy. Klasyka. Takiej właśnie klasyki zapragnęłam w dzisiejszym świecie literatury pełnym wampirów chodzących do liceów i zakochujących się w zwykłych dziewczynach.

Dracula jest postacią legendarną. Historia o okrutnym wampirze była hitem kolonijnych ognisk, filmowych adaptacji. Natchnieniem dla wielu twórców, którzy także chcieli stworzyć dzieło o krwiopijczym „żywym trupie”. Przyszła pora, abym przeczytała „Draculę” Brama Stokera, bo dłużej nie mogłam przechodzić obojętnie obok bibliotecznej półki, na której widniała książka w pomiętej, czarnej okładce.

Od pierwszych stron poznajemy Jonathana Harkera, który jako przedstawiciel kancelarii prawniczej jedzie na spotkanie z Draculą do Transylwanii. Hrabia Dracula od początku wydaje się Jonathanowi tajemniczą, dziwną postacią. Zwłaszcza, że w pamięci ma przestrogi mieszkańców okolicznych wiosek, którzy błogosławili go znakiem krzyża i modlili się o jego życie. Mimo wielu przestróg, Jonathan wypełnia swoją misję i jedzie do ponurego zamku. To, jak się okazuje, dopiero początek jego problemów…

Podupadły na zdrowiu psychicznym Jonathan wraca do Anglii, do swojej ukochanej Wilhelminy. Niestety, na Wyspy Brytyjskie wybrał się także sam hrabia Dracula w poszukiwaniu nowych ofiar. Jedną z nich staje się osoba bliska Jonathanowi i Minie. Czwórka nieustraszonych wojowników w osobach Jonathana Harkera, Quincey’a Morrisa, Artura Goldaminga oraz profesora van Helsinga postanawia raz na zawsze rozprawić się z Draculą i przynieść światu wolność od wampira.

Ta powieść epistolarna w doskonały sposób oddaje uczucia wszystkich bohaterów, ich lęki i obawy. Poznajemy bieg wydarzeń z perspektywy osób uczestniczących w misji, jaką jest powstrzymanie wampira. Choć taki sposób pisania powieści, dość luźny pomimo wyszukanego słownictwa, nie wyzwala w nas uczucia grozy i lęku, jest to dzieło warte przeczytania. Przypomina o tym, że w dobrym horrorze nie potrzeba hektolitrów krwi oraz pił mechanicznych tnących ciała na strzępy.

_____________________________________________

Nie mogłam sobie odmówić wstawienia zdjęcia mojego egzemplarza tej powieści. Zużyta okładka i ciemne strony tworzą dodatkowy klimat :) Zachęcam do przeczytania oraz obejrzenia filmu, który jest trochę bardziej kontrowersyjny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz