czwartek, 25 października 2012

Wołanie grobu - Simon Beckett


Dobrze czasem zatęsknić za kryminałami. Po serii przeczytanych ostatnio „obyczajówek” brakowało mi brutalnych zbrodni, opisów sekcji zwłok i dreszczyku emocji towarzyszącego ściganiu morderców. Powieść Simona Becketta pt. „Wołanie grobu” była dla mnie pod tym względem idealna.

Zaczyna się z pozoru niewinnie. David Hunter, antropolog sądowy, przyjeżdża na torfowiska w celu pomocy w pracach przy odnalezionym grobie. Ze względu na kwaśną glebę ciała pochowane na torfowiskach rozkładają się bardzo wolno. Wydobycie jednego z nich jest więc sporym przeżyciem dla wszystkich osób uczestniczących w śledztwie. David poznaje Sophie – psychologa policyjnego. Sophie jest wiecznie niedoceniana. Pomimo ściągnięcia jej na miejsce przestępstwa, wszyscy ją lekceważą. Jest jedną z niewielu kobiet w tym męskim policyjnym świecie. Na Davidzie wywiera jednak pozytywne wrażenie i na tym cała sytuacja się kończy. Pozostałych grobów nie odnaleziono, morderca wrócił do więzienia.

Historia zatacza koło osiem lat później, kiedy to David odbiera chaotyczny telefon od Sophie. Od czasu, kiedy ostatnio się widzieli, życie Davida wywróciło się do góry nogami za sprawą jednego tragicznego wydarzenia. Mimo absurdalności całej sytuacji, doktor Hunter nie waha się zbyt długo. Pakuje walizkę i jedzie na północ Anglii, na tereny torfowisk. Natychmiast, gdy dociera w umówione miejsce, wydarzenia znacznie przyspieszają. Nie zastał Sophie w przydrożnej restauracji. Gdy dociera do jej domu, nieświadomie pakuje się w poważne tarapaty. Kłopoty te mogą oznaczać śmierć nie tylko Sophie, ale również jego.

Bezwzględny morderca znów jest na wolności i wydaje się, że chce pomścić wszystkich, którzy brali udział w śledztwie przeciwko niemu. Nie oszczędza nawet profesora Wainwrighta, który cierpi na demencję. Nie odstrasza to jednak Sophie, której dziwny upór dotyczący odnalezienia grobów pozostałych ofiar mordercy staje się przyczyną prawdziwej katastrofy. Przy okazji wyjaśnia się zagadka, dlaczego to niepozorna Sophie staje się głowną postacią wydarzeń. Tej prawdy David Hunter z pewnością wolałby nigdy nie poznać…

„Wołanie grobu” to powieść, którą czyta się bardzo szybko. Dynamiczna akcja, ucieczka przed śmiercią, kłamstwa, intrygi i niewyjaśnione spory pomiędzy policjantami – dreszczyk emocji gwarantowany. Niczego więcej od tego typu powieści nie oczekuję.
___________________________________________________________________________


Nie było mnie tu od... hoho i jeszcze trochę. Nie miałam ostatnio siły na powieści. W tak zwanym międzyczasie czytałam tylko "Białą Masajkę", ale po lekturze cisną mi się tylko słowa przekleństwa i nic więcej, więc muszę trochę ochłonąć i dopiero spróbuję coś naskrobać.

Na uczelni kocioł. Pierwszy raz mam tak, że w październiku muszę cokolwiek robić. Wszyscy wykładowcy i prowadzący ćwiczenia wpadli na genialne pomysły referatów i prezentacji już od początku. Oczywiście wszędzie trzeba podawać przypisy i literaturę, więc do biblioteki wpadam tylko po literaturę naukową i mnóstwo czasu spędzam w czytelni, żeby podrasować strukturę mojej pracy dyplomowej. Niedługo skończę "Linię życia" Jodi Picoult, więc powinno pojawić się coś na blogu :)

P.S. Życzę powodzenia wszystkim piszącym w tym roku pracę licencjacką/magisterską. Nie jest tak łatwo jak się wydaje...

7 komentarzy:

  1. Zaintrygował mnie tytuł więc poczytam jeszcze pare recenzji i może się zdecyduję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa intryga jak widzę. Zapiszę sobie tytuł tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uczelnia to magia jak dla mnie. Pracę licencjacka mam już zaczętą, badania już prawie na ukończeniu, więc nie jest le. Teraz to tylko pisać... Nie wiem tylko kiedy znajdę na to czas. Zreszta... Ktoś mądry zamiast wrzucić nam teraz cięższe przedmioty, by potem byl już luz, zrobił zupełnie na odwrót... Pomijam już fakt, ze po raz kolejny am "Technologię informacyjną", ktora jest chyba na każdym kierunku studiow, a nie robi się na niej nic innego, jak poznaje Worda i resztę programow z pakietu Offica;/ Dobrze, że ja mogłam przepisać ten przedmiot, jak i jeszcze inne, ktory jest do niego bardzo podobny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja technologię informacyjną miałam w I semestrze :) A teraz mam w miarę ciężkie przedmioty i codziennie siedzę do 14-15 od rana. W ostatnim semestrze bd miała same lekkie :) Za to teraz cierpię niemiłosiernie, bo jeszcze trafiłam na takiego promotora, który nie daje żadnych wskazówek...

      Usuń
  4. Czytałam dwie książki Becketta i szczerze, to mnie rozczarowały, szybko domyśliłam się rozawiązania zagadaki kryminalnej i to mi zepsuło przyjemność z czytania.

    Uczelnia rządzi się własnymi prawami, też mam sporo do roboty :) Życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki Becketta, "Wołanie grobu" bardzo mi się podobało i czekam an więcej :)

    Studia już dawno mam za sobą, ale co nieco pamiętam ból pisania pracy, dlatego trzymam kciuki i życzę powodzenia. A' propos co z tą "Biała Masajką"? :)...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie sięgnę po tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń