piątek, 14 września 2012

W pewien wrześniowy poranek


W pewien wrześniowy poranek - Karen Kingsbury
Wydawnictwo Rafael

Są takie wydarzenia, których nie zapomina się do końca życia, choć nigdy bezpośrednio ich nie przeżyliśmy. Są takie chwile, które zmieniają życie nie tylko osób uczestniczących w tragedii, ale losy całego świata. Jednym z takich wydarzeń był atak na World Trade Center w 2001 roku.

Cały świat przeżywał tę tragedię. Psychologowie z całego świata twierdzą, że gdy usłyszy się coś wstrząsającego, nawet po wielu latach dokładnie pamięta się, co robiło się danego dnia, gdzie się było w kluczowym momencie, a nawet, jaka była wtedy pogoda. Ja także pamiętam wszystko, choć w momencie najsłynniejszego ataku terrorystycznego w dziejach ludzkości miałam zaledwie 10 lat. Pamiętam, jak siedziałam u siebie w pokoju przerażona moją własną tragedią – zepsuł mi się stary monitor i bałam się powiedzieć o tym rodzicom. Rozumiałam, że stało się coś strasznego. Rodzice siedzieli przed telewizorem i w milczeniu wpatrywali się w ekran.

Atak na World Trade Center był symbolem – oznaką końca bezpiecznego świata. Początkiem obowiązkowych prześwietleń bagaży, alarmów wszczynanych po ujrzeniu samotnej walizki stojącej na środku terminalu czy nawet podejrzanie rozglądającego się Araba. Był to jednak także, o tym często zapominamy, koniec normalnego życia wielu tysięcy Amerykanów. W atakach na oba wieżowce World Trade Center zginęły łącznie 2973 osoby, w tym ponad trzystu strażaków, którzy ruszyli na pomoc rannym.

Powieść „W pewien wrześniowy poranek” Karen Kingsbury opowiada historię dwóch mężczyzn oraz ich rodzin. Czytelnik szybko orientuje się, który jest tym „dobrym”, a który „złym”. Na odwrocie książki wyraźnie zaznaczone jest, że przeżyje tylko jeden z nich. Jak myślicie, który?

Jamie wydaje się, że zyskała od losu drugą szansę, gdy dowiaduje się, że jej mąż leży w nowojorskim szpitalu. Niestety, Jake Bryan stracił pamięć. Jedyną oznaką tego, że wie, kim był w przeszłości, jest imię córeczki, które wyszeptał przed zapadnięciem w śpiączkę. Uszczęśliwiona Jamie nie zauważa jednak pewnych dziwnych rzeczy, które nie pasują do jej męża. Zauważają to jego koledzy z remizy strażackiej oraz przyjaciółka.

Tymczasem Jake Bryan uczy się siebie na nowo. Czyta Biblię wraz z dopiskami oraz pamiętnik, który prowadził przez kilka lat przed zawaleniem się wież World Trade Center. To pozwala mu polubić dawnego Jake’a Bryana oraz żyć tak jak on, nawet po tym, jak będzie musiał opuścić Jamie i małą Sierrę.

Ta wzruszająca powieść Karen Kingsbury jest wehikułem czasu, który przenosi nas do 2001 roku i pozwala spojrzeć na zamach z innej strony, tej bardziej ludzkiej. Nie myśleć o zawalonych wieżach, terrorystach, konsekwencjach w postaci wojny w Iraku. Myśleć natomiast o bohaterstwie setek strażaków, którzy poświęcili swoje życie dla ratowania tych, których tak naprawdę nie dało się uratować. Myśleć o rodzinach zmarłych oraz ich dalszych losach. Codziennym życiu, które toczy się w cieniu wielkiej tragedii – cieniu wrześniowego poranka 2001 roku.

7 komentarzy:

  1. Atak na wieże WTC pamiętam raczej mgliście, dlatego chętnie przeczytałabym tę książkę - zapowiada się ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książki, ale z chęcią to zmienię:)
    pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powrót do tych tragicznych wydarzeń z innej perspektywy , ciekawy pomysł z chęcią się zapoznam z tą książką.
    Ja również doskonale pamiętam ten moment gdy dowiedzieliśmy się o zawaleniu się wież i ataku terrorystycznym. Dodatkowo silny lęk o rodzinę mieszkającą w Nowym Jorku, jak się potem okazało od ich mieszkania było całkiem niedaleko , na szczęście nie znajdowali się wtedy w tamtej okolicy. Szok...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kojarzę nazwisko autorki, jej książki rzuciły mi się w oczy, jak byłam w bibliotece, ale nie skusiłam się na żadną. Chyba warto zapoznać się z twórczością tej pani. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak dziś ten dzień. Myślałam wtedy, że to już III wojna światowa. Bardzo ciekawa publikacja, zapiszę sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy tak myśleli. Pamiętam doskonale dorosłe rozmowy trzecioklasistów w podstawówce o tym, że do naszej miejscowości "Araby nie wejdą", bo jest za mała i nikogo nie obchodzi :))

      Usuń
  6. Łączenie ataku na Irak z atakiem na WTC w ostatnim akapicie mnie rozbawiło. Z całym szacunkiem do recenzji. Dziewczyno, było tak pięknie, a w ostatnim akapicie poległaś.

    OdpowiedzUsuń