niedziela, 4 listopada 2012

Biała Masajka - Corinne Hofmann


Świat jest wielki i różnorodny. Świetna infrastruktura – samoloty, samochody, komunikacja internetowa i telefoniczna. Brak barier. W tym nowoczesnym świecie małżeństwa pomiędzy obywatelami różnych krajów nie dziwią. A czy dziwiły jeszcze dwadzieścia lat temu?

Nie. W „Białej Masajce” została przedstawiona wielka, namiętna miłość Szwajcarki do Kenijczyka. Niestety, w ich przypadku nie chodzi tylko o różnicę krajów, ale wręcz światów. Lketinga nie jest zwykłym Kenijczykiem, to Masaj. Członek wędrownego plemienia. Mężczyzna wielki, silny i z tradycyjnym podejściem do życia. Niestety, także z tradycyjnym, masajskim podejściem do kobiet.

Corinne wyjeżdża do Kenii na urlop ze swoim długoletnim chłopakiem. Nie jest z nim szczęśliwa, nie kocha go. Dlatego nie ma skrupułów, żeby na jego oczach mizdrzyć się do Lketingi, z którym nawet nie może się dogadać. Po kilku miesiącach spędzonych w Szwajcarii i porzuceniu chłopaka, Corinne wraca do Kenii, do swojego cudownego Masaja, który zawładnął jej sercem. Żądna przygód Szwajcarka sprzedaje mieszkanie, sklep i podejmuje wszystkie swoje oszczędności, a następnie wyjeżdża na stałe mieszkać w lepiance swojego Wyśnionego Mężczyzny oraz jego matki. Nie zważa na fakt, że ledwie może się z nim porozumieć, na niebezpieczeństwa związane z chorobami czy radykalną zmianą sposobu żywienia. Nie liczy się nic, bo jej miłość do Lketingi jest ogromna.

Tak wielka, że para postanawia się pobrać. Napotykają trudności formalne, ale po wielu miesiącach oczekiwania w końcu się udaje – stają na ślubnym kobiercu. Dla Corinne to najpiękniejszy dzień życia, ale szybko okazuje się, że to dopiero początek kłopotów…

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz – mówi mądre polskie porzekadło. Nie było mi żal Corinne, która co krok napotykała wielkie przeszkody. Nie jestem na tyle naiwna, żeby wierzyć, że miłość przezwycięży nawet największe różnice. To po prostu niemożliwe, żeby tak drastycznie różniące się kultury mogły żyć w zgodzie przez całe życie. O ile początkowy okres małżeństwa tych dwoje ludzi jest sielanką, potem los odpłaca Corinne z nawiązką. Odpłaca za głupotę i naiwność.

Powieść Corinne Hofmann ma też drugie dno. Przedstawia życie w Kenii w końcu XX wieku. Wiele rzeczy mnie tam rozśmieszyło, wiele zdziwiło i wiele rozzłościło. Mówi się, że Afryka to biedny kontynent i należy pomagać ludziom bez perspektyw. Wszyscy współczujemy wychudzonym, nędznym ludziom ze stopami w pęcherzach. Zastanawiałam się wiele razy, czy to wszystko nie jest przypadkiem na ich życzenie. Masajowie to lud wędrowny. Na własne życzenie pozbawiają się zwierząt hodowlanych (mieszkając w miejscach, gdzie można spotkać dzikie zwierzęta) i dostępu do wody. Wolą zginąć z głodu niż wziąć się do roboty. Ludzie przyzwyczajeni do ciągłych wędrówek mogliby szukać miejsc, w których można żyć z dostępem do wody, a takie są na północy kraju. Wiele podobnych myśli nasuwało mi się podczas lektury tej powieści.

Opowieść Corinne jest wielką przestrogą. Ostrzeżeniem przed naiwnością i zgubnym twierdzeniem, że dla miłości trzeba poświęcić wszystko. Nie trzeba, nie wolno(!) poświęcać się do końca dla kogoś, kto żyje w innej rzeczywistości i nie będzie w stanie tego docenić.

5 komentarzy:

  1. Fabuła wydaje mi się znajoma, chyba widziałam film, a raczej fragmenty. Różnice kulturowe były bardzo widoczne. Jak książka wpadnie mi w ręcę, to z chęcią przeczytam, bo tematyka jest interesująca. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Białą Masajkę czytałam wieki temu, ale pamiętam, że książkę łatwo i szybko się czytało. Warto przeczytać... ku przestrodze.
    Bardzo fajny blog, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba zbyt surowo ocenisz Masajów, to charakterystyczna grupa etniczna, z odwieczną kulturą i zwyczajami. Dlatego nie sądzę, żeby jakikolwiek współczesny człowiek miał wpływ na zmianę ich tryb życia. Jednak zgadzam się z Tobą, że nie wolno zatracać siebie, ani całkowicie poświęcać dla drugiej osoby, dlatego czuję, że rozczarowałaby i zirytowałaby mnie bohaterka, wniosek z tego taki, że raczej nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie osądzam surowo Masajów. Niech żyją jak chcą, niech umierają z głodu jak chcą ;-) Mnie to średnio interesuje. Potępiam tylko bohaterkę za zwykłą głupotę. Jej największej głupoty tu nie opisałam, bo nie chciałam zdradzać dalszych wydarzeń

      Usuń
  4. Książka ciekawa, ale nadal nie rozumiem głównej bohaterki jak mogła to zrobić. Są jeszcze dwie części jej dalszych losów. Polecam.

    OdpowiedzUsuń